No 4 i szaleństwo

Powiem Wam, że mam dobrą bratową. Nie będę wnikać w szczegóły ale wierzcie mi :) Specjalnie dla niej zrobiłam kolejną bransoletkę. Ciekawe czy natknie się na posta nim ozdóbka dotrze do rąk własnych ;P Lubię robić rzeczy z myślą o kimś. To jest dla mnie o wiele milsze niż robienie czegoś dla samego robienia. Ale strasznie nie lubię być przy wręczaniu bo jakoś się krępuję... zwykle spycham ten obowiązek na kogoś innego (brata, męża itd.) 


A dziś korzystaliśmy z dziury między chmurami na poskakanie po kałużach. Radość ogromna :) Ostatnimi czasy jeśli tylko nie pada jesteśmy na dworze. Mało nas w domu. Mało robótkuje. Na ten przykład tą bransoletkę robiłam prawie miesiąc... Wciągnęło mnie życie na tyle skutecznie, że zaniechałam fotowyzwania... W miniony weekend nawet komputera nie tknęłam. Ale widzę, że mój blog żyje. Bardzo serdecznie witam nowe obserwatorki. Jestem zaskoczona liczbą osób, które zechciały podglądać moje poczynania i jeszcze bardziej zdumiała mnie liczba zgłoszeń do candy! Dziękuję Wam. To dla mnie niezmiernie miłe!




A to Antoś w roli kaloszostwora :P 

***
Pozdrawiam Was gorąco i słoneczka życzę :)


Share:

14 komentarze

  1. Zabawa ka błotku i kałużach jest najfajniejsza.
    Ja też bardzo lubię robić coś z myślą o kimś. Właściwie prawie zawsze tak jest i dlatgo te prace dla mnie powstają najdłużej :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam w domu tylko dwie rzeczy "dla mnie" Reszta rozeszła się po znajomych i rodzinie :)

      Usuń
  2. Jakbym miała takie fajne kalosze, też chętnie popluskałabym się w kałużach:) Świetna bransoletka.

    OdpowiedzUsuń
  3. hihihAntos w starciu "kałużowym" wymiata:))))piękna bizuteria

    OdpowiedzUsuń
  4. znów mam podobnie! poza tym mam wrażenie, że crafciątka robione z myślą o konkretnej osobie wychodzą mi jakoś ładniej i sprawniej niż te produkowane ot tak.

    fajowe kalosze, sama bym w takich hasała:D ale Luby chyba by mnie wyrzucił z domu za kolejne głupawe kalosze (mam już jedne, nabyte na dziale dziecięcym, różowe w motyle:D -> czasem fajnie jest mieć tycistopę:D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bierz różowe w motyle i hajda w kałuże :)

      Usuń
  5. Przepiekny prezent, ja tez zwykle jak daje to wlasnorecznie zrobione :)

    Mimo ze u was deszcz to widze ze swietnie sie bawicie.

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. śliczna bransoletka :)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepiękna bransoletka. Podziwiam, bo próbowałam i zwyczajnie nie umiem popełnić takiego cuda.
    U nas (w Trójmieście) w tym roku wyjątkowo mnóstwo słońca... W przeciwieństwie do reszty Polski...
    A zdjęcia dzieciaków jak zawsze wspaniałe. Kałużowe klimaty są genialne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję... Tylu komplementów to już dawno nie dostałam w jednym dniu :)

      Usuń
  8. Śliczna:)
    O tak chlapanie w kałużach to cudowne zajęcie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Śliczna bransoletka, piękny prezent dla bratowej. Ja mam dokładnie tak samo jak Ty jeżeli chodzi o wręczanie prezentów :) A dzieciom tylko pozazdrościć tak fajnej zabawy :)

    OdpowiedzUsuń

Twoje słowa karmią mojego bloga. Dziękuję!