Roczek Tejki

Moja córka, Estera kończy dziś pierwszy rok życia. Ponieważ jest już niemal tradycją (ha! Tejka jest druga) odbijanie łapki w okolicach urodzin (w okolicach bo Antka łapkę odbiłam trzy tygodnie przed roczkiem, w Wigilię). Drewniana, surowa ramka, masa solna i łapka: oto przepis. Ile było prób? Chyba sześć a może siedem. Ale udało się. Estera z chęcią miętosiła masę w łapkach stąd te liczne próby. 
Minął rok. Nieco przez mgłę pamiętam ten dzień. Zaczęło się niewinnie i choć przeżyłam hardcorowy ból (niemal gryzłam materac...) jakiego nigdy wcześniej ani nigdy później już nie przeżyłam, wspominam to wydarzenie jako radosne. Prawie trzynaście godzin ostatniego oczekiwania i ufff... nie miałam siły nawet się uśmiechnąć ale teraz łezka mi się kręci w oku ze wzruszenia. (Przy Antku mogłam śmiało płakać, śmiać się i wszystko. Znieczulenie przy cesarce jest śmieszne. Moje nogi, których absolutnie nie czułam były jakby ktoś doczepił mi takie same z plasteliny ;p ) A potem sama radość. I mimo, że nie spałam wtedy ze 48 godzin (jak obudziłam się w poniedziałek rano tak zasnęłam we wtorek wieczorem) zupełnie nie czułam się śpiąca. Sama radość.
Dziś Teja (tak nazwał Esterę Antoś) ma rok i jest bardzo bystrym i radosnym dzieckiem i kocham ją przeogromnie.



Share:

3 komentarze

  1. Wszystkiego słodkiego dla Estery :)
    Ja też mam taką pamiątkę, ale nie z pierwszego roku, a jakiś miesiąc po narodzinach, z tym, że trzeba się domyślić, co to, bo i rączką zamieszałam w gipsie i nogą wierciłam :)
    ale pamiątka po 23 latach wzrusza mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wielkie sto lat dla Jubilatki :) Ja rączki odrysowywałam na Święta dziadkowo - babciowe :)

    OdpowiedzUsuń

Twoje słowa karmią mojego bloga. Dziękuję!