Ciastka św. Hildegardy

Jeżeli miałabym wymienić swoje kulinarne marzenia jednym z nich były by ciastka św. Hildegardy. Spełniłam marzenie. Już kilka lat nosiłam się  zamiarem upieczenia ich, nigdy jednak nie pamiętałam by wpisać na listę zakupów mąki orkiszowej. Do zrobienia ciastek zmobilizowało mnie permanentne przeziębienie panoszące się w domu oraz piekarnia koło szkoły. Sprzedają tam ostatnio wiele wyrobów na bazie mąki orkiszowej. Jak stwierdziłam: orkisz wraca do łask. Jeżeli prawdą jest to co się wypisuje o tym zbożu wielką pomyłką ludzkości było zrezygnowanie z niej na rzecz dającej się modyfikować pszenicy. Oczywiście za nic w świecie nie zrezygnuję z chrupiących bułeczek pszennych albo naleśników i tych wszystkich genialnych wypieków z tejże mąki. 
Ciastka wychodzą pyszne. Zupełnie inne niż znane kruche ciasteczka. Nieco zbliżone do pierników lecz mąka orkiszowa powoduje jednak wrażenie "chlebkowości". Nie zmieliłam migdałów bo nienawidzę marcepana i dałam więcej cukru trzcinowego i masła niż w przepisie, z którego robiłam ciastka. Następnym razem planuje użyć miodu zamiast cukru i wtedy zapewne użyję mniej masła.
Moja wersja wyglądła tak: 
Pieczemy 15-20 minut w 180*



ps: Spokojnie. Nie odurzają mimo sporej zawartości gałki muszkatołowej. Można wcinać ;)

Share:

4 komentarze

  1. Nie wiedzieć czemu bardzo, ale to bardzo rzadko piekę ciastka (mam na swoim koncie może 2 czy 3 takie wyskoki). Twoje wyglądają apetycznie i kto wie? Może kiedyś skorzystam z przepisu :-) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmm... zjadłoby się! :D Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. I jeszcze gratuluję narodzin Łucyjki! Tak dawno nie bywałam w blogosferze, że mnie całkiem ominęło. Niech rośnie zdrowo razem z rodzeństwem :D :*

    OdpowiedzUsuń
  4. ooo to ciacha dla nas- ja ostatnio orkisz bardzo pokochałam nawet naleśniory robię pół na pól z pszenną:)

    OdpowiedzUsuń

Twoje słowa karmią mojego bloga. Dziękuję!